Prawie 10 lat temu zupełnie bez przekonania i z dużą dozą przypadkowości trafił w moje ręce róż.
Był to kosmetyk z limitowanej edycji francuskiej marki Bourjois. Małe, bogato zdobione kwiatowo - złotym ornamentem pudełeczko skrywało piękną połyskującą zawartość - twardy jak kamień wypiekany róż w kolorze Lilas d'Or.
Dziś, po całych latach zabaw z różnymi kosmetykami, mogłabym zakończyć całą historię, bo twarda forma tego kosmetyku teoretycznie zepsuła całą zabawę.
Dziś, po całych latach zabaw z różnymi kosmetykami, mogłabym zakończyć całą historię, bo twarda forma tego kosmetyku teoretycznie zepsuła całą zabawę.
Stało się jednak dokładnie na odwrót - otwarcie tego zdobnego puzderka z niezwykle intensywnie wówczas pachnącą i mieniącą się kulką, dało początek trwającym do dziś poszukiwaniom i odkrywaniu kosmetycznego świata. To było coś więcej, niż różowe cacko w kosmetyczce. Dołączyło do podkładu, tuszu do rzęs i eyelinera, które wiodły dotąd spokojny żywot w niewielkiej szufladzie.
Od tego momentu nic już nie było jak dawniej.
Od lat śledzę świat kosmetyków, pamiętam czasy bez Internetu i tusze do rzęs w tubce.
Zdecydowałam dołączyć do grona blogujących, ponieważ czytam, piszę, inwestuję swój czas i energię w poznawanie i recenzowanie kosmetyków. Regularnie śledzę wiele blogów, nawiązałam fajne kontakty. Miałam przyjemność poznać kilka (u)znanych Blogerek kosmetycznych, które zachęciły mnie do założenia bloga - "Przestań być aktywnym Anonimem!" :)
Długo też myślałam, czy to na pewno miejsce dla mnie i dziś wiem, że na pewno jest to ten czas na spróbowanie.
Mam nadzieję, że blogowy świat będzie dla mnie równie pasjonujący, co ten kosmetyczny.
Dasz wiarę, że nie miałam jeszcze styczności z różami Bourjois - jeżeli nie liczyć zezowania w drogerii i pchania łap w testery :D
OdpowiedzUsuńSerio? Zawsze sądziłam, że nawet nasze najstarsze ciotki go znają :)
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, gdyby nie mój sentyment, to pewnie Jego Kamienna Wysokość by mnie nie urzekł.
Też nigdy nie miałam różu Bourjois, choć to taki kultowy kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńPamiętam czasy bez internetu, ale tusz w tubce to dla mnie czarna magia!
ja w sumie nie pamiętam, który kosmetyk zapoczątkował moją kosmetyczną pasję. szkoda :/
OdpowiedzUsuńMnie to wspomnienie skłoniło do zaprzestania aktywności w blogosferze jako Anonimowy :)
UsuńMam róż Bourjois i faktycznie jest twardy, ale z dobrym pędzlem (zbitym) idzie jak po maśle ;)
OdpowiedzUsuńPowinnam strzelić focha, że mnie nie poinformowałaś o założeniu bloga :P Cieszę się, że to uczyniłaś i czekam na nowe posty!
Ja swój stosunkowo nowy nabytek tej marki - 16 Rose Coup de Foudre - męczę pędzlem z Rossmanna For your Beauty - bez drapaka ani rusz.
UsuńDzięki za miłe słowa i do zobaczenia!
Ja przyznam mam full ale jakoś Bourjois nigdy nie wpadło mi w ręce :/
OdpowiedzUsuńMoże i słusznie, bo nie jest to róż idealny - ja mam do niego sentyment i patrzę na niego przychylniejszym okiem :)
UsuńFajne :)
OdpowiedzUsuń